Na 5 kilometrów czuć, że coś jest nie tak. To wieloletnie "zaangażowanie i uwielbienie" Sindbada, mogłoby go przecież o wiele mniej kosztować (co najmniej o 1/3), gdyby przez ten cały czas sypał jej kasę bezpośrednio na konto, a nie kupował żetony przez pośrednika (SU) z nieprawdopodobnie wysoką marżą. Trzeba mieć coś nie tak z głową, żeby nie zostawić sobie takiej nadwyżki lub nie obdarować nią swojej "ulubienicy".
Wybitnie naiwna osoba mogłaby uwierzyć w takie frajerstwo obojga, jeśli trwałoby góra przez rok, ale nie przez całe lata.
Stąd też pewnie ta zmiana nicka, bo tylko nowi użytkownicy portalu są na tyle łatwowierni, że można ich robić w konia. Cała reszta już dobrze wyczuwa, że coś tu nie gra.