komin pisze:Gostek... czego nie rozumiesz? jestes zjebem, robisz drame i mscisz sie na lasce bo nie jest taka jakbys TY chcial, nie robi tego co bys TY chcial. Pojebalo Cie? Myslisz ze kim ty kurwa jestes zeby lasce mowic jaka ma byc. W imie czego? bo masz takie zyczenie? bo dales pare zetonow, bo szedles jej na reke? jak sam mowisz robiles wszystko dobrowolnie wiec czemu kurwa nagle masz jakies roszczenia? Chuj cie jej zycie obchodzi, to nie jest twoja sprawa jak ktos zyje, dlaczego jest taki czy inny. Po prostu odpierdol sie od niej i zajmij sie swoim zyciem.
O jakim mszczeniu sie z jej strony ty piszesz??? bo poki co to Ty sie usilujesz zemscic, choc watpie czy przynosi to jakis rezultat.
Ty potrzebujesz badania psychiatrycznego bo moim skromnym zdaniem jestes potencjalnie niebezpiecznym zjebem.
Btw.
kotquee pisze:Nowy nick, nowe imię.
No wszystko fajnie tylko Oriana nigdy nie miała nicku Paulina i jeszcze w 2019r....
Klania sie czytanie ze zrozumieniem... to bylo o Tobie a nie o jakiejs Paulinie czy Orianie
Ty tak serio, bo ja już nie wiem? Czytałeś w ogóle dlaczego sprawa przybrała taki przebieg wydarzeń?
Jak nie to się nie dziwię, czemu cały czas pijesz do jednego. Wróć do początku i zacznij od nowa.
Mówię już po raz ostatni. Wymagała o de mnie trzymania się czegoś, czemu sama nie potrafiła sprostać.
Robiła mi o to awantury mimo, że sama nie dawała sobie nic zarzucić, a w tym momencie wyszło dokładnie to samo.
Skoro sama nie potrafi dotrzymać swoich obietnic, to dlaczego za każdym razem mi się za to dostaje, tak że się nie mogę pozbierać po tym za każdym razem.
Pomagałem jej i wspierałem ją w każdej możliwej rzeczy. Kiedy popadła w depresje, nie zostawiłem jej i robiłem wszystko, żeby wyszła z tego stanu podejmując różne działania.
Kiedy załatwiałem to czego ona nie mogła to słyszałem same ciepłe słowa, a kiedy coś jest nie po jej myśli to nagle staje się tym najgorszym.
Starałem się jak tylko mogłem, żeby miała jak najmniej problemów i żeby jej ten humor zawsze poprawiać. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy mimo różnicy wiekowej.
Przyszedł pewien moment, że poprosiłem ją o jedną rzecz - priva. Z racji tego, że nie chodzę na nie, to chciałem pójść na niego z nią. Zgodziła się na to.
Zaproponowałem jej cenę i ją zaakceptowała. Później jednak stwierdziła, że to nie może tak być, że ja tyle robię, a on będzie za to kasę brać więc finalnie miał być za free.
Z racji tego, żeby uszanować jej czas i wyciągnąć z tego priva 100% - rozpisałem listę rzeczy po kolei, żeby nie było jakichś nieścisłości. Mijał miesiąc za miesiącem a ja cierpliwie czekałem.
W międzyczasie widziałem, jak inne osoby chodzą na privy i z tym akurat problemu nie miała jeśli chodziło o nich, ale huk tam to były krótkie a nasz był długi.
Więc kolejne miesiące mijały i mimo iż był czas, żeby do tego podejść, to ona twierdziła, że jeszcze nie teraz, że mi powie - no ok. Czekam dalej i czekam. Mija już pół roku.
Co jakiś czas raz albo dwa razy w miesiącu przypominałem się, bo pamięć też miała dobrą ale krótką. Widziałem jak to wygląda, że ten czas ucieka i znając ją już trochę czułem, że coś się wydarzy.
Coś co znowu odciągnie lub uniemozliwi realizacje tego priva. Mówiłem jej jak mi na tym zależy, żeby zrealizować go w 100% i najlepiej z dnia na dzień, bo potem coś jej wypadnie i będzie problem.
Przychodzi jakiś okres czasu, że piszemy na emailu bo coś zrobiła z tel. Po dłużej rozmowie i jej planach powiedziałem jej, że patrząc na to co zamierza, boje się, że to się nie uda i będzie mi w chuj przykro.
Zapewniła mnie, żebym się nie martwił, że wszystko się uda, że nie będzie żadnego problemu tylko musi przyjść na to pora - a ja uwierzyłem. Zbliża się tydzień w którym miała podejść do operacji biustu.
Powiedziała mi, że możemy następnego dnia zrobić tego priva, ale jeszcze przed tym sprawdzi tą listę (mimo, że dostała ją kilka miesięcy do tyłu) i dopiero pójdziemy na priv - no spoko.
Było jakoś południe - zdzwoniliśmy się no i przeglądamy tą listę. W tym momencie słyszę, że połowę tego priva będzie trzeba wywalić, bo coś tam. No i właśnie wiedziałem, że tak będzie.
Z całej listy została połowa a z tej połowy jeszcze mniej. Tylko dlatego, bo się coś zadziało w trakcie co uniemożliwiło 100% tową realizację jego. Z racji tego, że nie robiła już privów, to była jedyna szansa.
Zostałem podstawiony pod ścianą: a) wezmę priv ale nie będzie on kompletny b) nie wezmę i stracę jedyną szansę na realizację jego. Po prostu dostałem wariant. Doszło do tego priva i było spoko, tylko
kwestia tego, że to była tylko jego część, bo reszta podpunktów została wykluczona. Jakoś pod koniec priva, oznajmia mi, że już jest zmęczona i reszty podpunktów nie zrobi. No i zjebał mi się humor.
Nie będę przecież, jej katować ale cały czas gdzieś miałem tą myśl, że przez jej lekceważenie terminu tyle czasu doprowadziła właśnie teraz do takich problemów. Jak się okazało była taka zmęczona, że poszła na SU.
No i nie nie siedziała tam sobie, tylko tańczyła i takie tam. Później wleciały z 2 grupowe i więcej tam musiała się namęczyć niż na tym privie. No więc finalnie zajebiście, ona kosztem priva idzie sobie na SU.
Zmęczenia nagle jakoś też nie było. No wkurwiłem się i było mi w chuj smutno. Następnego dnia męczyło mnie to, że ja tyle się staram dla niej, a ona mnie olała. Napisałem jej wprost, że mnie nie szanuje, że ją prosiłem.
Uprzedzałem, że coś się wydarzy i będzie bardzo nie miło, jeśli przez to odciąganie coś się nie uda. No i traf chciał, że wywróżyłem. Oczywiście w odpowiedzi usłyszałem, że takie jest życie i nic na to nie poradzę.
No kompletne zlanie tematu. W dodatku to ona powinna dopilnować tego, żeby to było tak jak to było planowane prawie rok temu. Wkurzyłem się i przeszukałem wszystkie daty od początku pisania o privie do tego ile razy o tym pisałem jej.
Chciałem ją po prostu uświadomić że zjebała i to po całości. Oczekiwałem jakichś wyjaśnień,przeprosić i rozwiązania - i co dostałem w zamian? - AGRESJE. Napisałą mi, że skoro tak mnie to boli, że nie udało się zrealizować tego priva
tak jak chciałem i to nie jest jej wina, a ja się jej czepiam, to mnie uspokoi i zacznie odbierać mi rzeczy, na które też byliśmy umówieni i nie tylko. Z jakiego powodu? no z takiego, że jej wprost powiedziałem, że mnie olała i podałem jej daty.
Oczywiście jak chciałem porozmawiać - to nagle nie. Chciałem to wyjaśnić - usłyszeć co ma do powiedzenia, ale ona cały czas mówiła, że to nie jej wina i wszystko już mi wyjaśniła i koniec tematu. No właśnie nie koniec, bo dalej był problem,
a to jest właśnie jej rozwiązywanie problemów - olać sprawę i patrzeć co będzie dalej. Pisałem jej później, że nie rozumiem, czemu tak zrobiła, przecież mamy taką fajną relację, a ona mnie po prostu wystawiła - 0 odpowiedzi.
Próbowałem jakość to unormalizować i skłonić ją do jakichś refleksji ale nic z tego. Ona twierdziła swoje i nic nie da sobie powiedzieć. Właśnie przez to, że nie odpisywała dostawała tyle wiadomości bo miała to w dupie.
No rzeczywiście tyle jej krzywdy wyrządziłem, a ona to święta jest. Nic by się nie działo gdyby była normalna...