komin pisze:Te bardzo zasadnicze raczej sie nie zmieniaja, cala reszta jest plynna i zmienia sie wraz z rozwojem cywilizacji.
W punkt. Bodajże jakiś grecki filozof powiedział, że jedyną stałą jest zmiana - próbuje wyjść na inteligenta, ale fakt jest taki, że wyczytałem to kiedyś na jakimś fejsbukowym obrazku na stronie dla madek z horom curkom. Ale zgadzam się z tym, wszystko się zmienia i podlega ciągłym zmianom. Nie ma rzeczy stałej.
nobody69 pisze:A czy idee etyczno-moralne nie powinny być czasem ponadczasowe i uniwersalne?
Taka bujda trochę i próba manipulacji głównie starszych pokoleń poprzez wmawianie tych idei którymi oni się kierowali po to aby wymusić ich tor rozwoju na młodszych pokoleniach które ewidentnie chcą podążyć inną życiową drogą - gdyby były ponadczasowe to dziś nie osiągnęlibyśmy (MY- LUDZIE) tego co mamy. To co dziś etyczne i moralne pięćset czy tysiąc lat temu było zakazane, ba to co dla nas dziś etyczne i moralne pięć tysięcy kilometrów stąd jest nieznane. To rozwój otaczającego nas społeczeństwa określa normy prawidłowych zachowań. Poza tym historia uczy nas ze drastyczne a niekiedy makabryczne odstępstwa od aktualnych norm okazują się z czasem potrzebne. Gdyby nie chore eksperymenty, badania i zapiski z testów Josefa Mengele i tej drugiej popieprzonej lekarki dziś nie mielibyśmy takiej wiedzy z dziedziny chorób zakaźnych, na temat amputacji czy chociażby to oni strzelając do ludzi stworzyli pierwszy lek zwiększający krzepliwość krwi. Odejdę już w sumie od tego piekielnie nie ludzkiego tematu i wrócę do prostytucji oraz otaczającego ją seksu.
nobody69 pisze:Bo intymność od zawsze, właściwie odkąd człowiek zszedł z drzewa, była i jest postrzegana przez większość ludzi jako coś, czym należy się dzielić z (najczęściej) osobami bliskimi, mającymi dla nas większe znaczenie niż przypadkowa, anonimowa osoba.
Przyznam się bez bicia, że olałem większość postów z pierwszej strony tematu i nie przeczytałem twojego zdania. Rozumiem, że poprzez stwierdzenia "odkąd człowiek zszedł z drzewa" masz namyśli rozwój nauki i cywilizacji - tylko ja tak naprawdę nie potrafię określi godziny zero bo im bardziej nasza nauka posuwa się do przodu tym mamy coraz większą wiedzę o tym co było wcześniej i dowiadujemy się o tym, że te pierwotne ludy które były uznawane za dzikie jednak wykazywały się nie lada inteligencją a ich poziom rozwoju naukowego nie rzadko dościgał naszym aktualnym. Seks oraz nagość nie były nigdy wcześniej łączone z poczuciem winy i grzechu. Wręcz przeciwnie - dawały one szczęście i radość. Spójrz na"dzikie" plemiona Ameryki Południowej czy Afryki gdzie ludzie chodzą nago a seks uprawiają nie tylko dla przyjemności, ale jest też częścią ich rytuałów - pieprzą się nie rzadko grupowo przy przyklaskującej im publice. Plan natury był prosty. Samiec ma zapładniać, samica rodzić. I tak to się wszystko kręciło w okół kultu fallusa gdzie seks był przyjemnością a potomstwo darem. Natomiast z czasem życie zaczęło pokazywać i udowadniać, że gatunek ludzki jest najgłupszym gatunkiem na ziemi - duża część samców zaprzestała sprawować opiekę nad potomstwem. Po prostu spierdalali rozsiewać swoje nasienie i zapylać inne laski w okolicy na potęgę. Kobiety zostawały z potomstwem same. Wtedy powstała pierwsza forma legalizacji i formalizacji związku. Na początku tylko poprzez władze lokalne - to był pierwszy ruch w stronę "równouprawnienia". Zapewniano w ten sposób kobietom wikt i opierunek. Każdy facet miał opiekować się swoim potomstwem, miał je wyżywić i zapewnić jako taki byt. Nadal mógł sobie bzykać co popadnie, ale już z tego powodu miał pewne ograniczenia. Z czasem do władzy globalnej doszły religie - chrześcijaństwo oraz islam. Zdominowały one nasz świat. Wiadomo, że władze, góra nie walczyła o wiarę tylko o korzyści czerpane z podbijanych ludów. Religia była tylko narzędziem do kontroli społeczeństwa. Seksualność stała się wrogiem numer jeden - zakazano jej. Narzucono ludom pogańskim, niewiernym siłą swoje ideały, wartości, przekonania, zasady a odstępstwa karano bardzo brutalnie. Instytucja małżeństwa powstała tylko po to aby ochronić kobiety z potomstwem przed samotną trudną sytuacją. Chyba każdy wie jak wygląda u nas w chrześcijaństwie, katolicyzmie podejście do seksu - tylko po ślubie, z jedną partnerką, bez fetyszy, w jednej pozycji, i tylko wtedy kiedy dochodzi do poczęcia. W islamie jest podobnie - seks przed i poza małżeński jest surowo zabroniony. Niekiedy karany nawet nie tylko biczowaniem, ale i ukamienowaniem. Natomiast wiara muzułmańska udowadnia, że jest idealnie przystosowana nie tylko do życia pośmiertnego, ale daje też ciekawe życie doczesne i nie dziwie się, że w ostatnim czasie zyskała na sile w krajach nie muzułmańskich. Islam oprócz zakazów i nakazów daje też furtki którymi możemy w bardzo łatwy sposób obejść surowe prawo i cieszyć się z życia. Chociażby w sprawie seksu pozamałżeńskiego którego surowo zakazuje - nie tylko kara za sam stosunek, ale również za nieuzasadnione oskarżenie. Aby oskarżyć kogoś o złamanie zakazu oskarżyciel potrzebuje mieć nie mniej jak 4 świadków którzy w chwili penetracji widzieli ją na własne oczy. A więc wystarczy się nie pieprzyć publicznie czy gwałcić w samotności i już masz wyjebane jajca bo nikt Ci nic nie zrobi jak wyruchasz sobie inną pannę. Buddyzm moim zdaniem podchodzi do tego wszystkiego najbardziej naturalnie.
Buddyzm nie wtrąca się w formy, jakie przybiera nasza seksualność: preferencje seksualne, pozycje, frekwencja naszych wyczynów, to czy mamy partnera czy sami się zaspokajamy – to wszystko nasza sprawa. Wszystko to pod warunkiem, że nie krzywdzimy czy nie wykorzystujemy przy tym drugiej osoby, że to jej też dogadza. (...) Buddyzm nie reguluje też, czy powinniśmy mieć stałych czy przejściowych partnerów, czy żyć bez (pomijamy tu oczywiście mnichów itp). Każdy z tych wyż. wym. stylów życia jest ok, w każdym z nich można żyć psychologicznie zdrowo albo nie. W buddyzmie nie istnieje też sakrament małżeństwa. Jednak kiedy np jesteśmy w stałym związku i taka jest umowa, to zdrada jest oczywistym złamaniem słowa i zawiedzeniem zaufania.
komin pisze:Biora tylko to czym sa zainteresowane odrzucajac zdezaktualizowane konwenanase.
Tak sobie spokojnie obserwujac zmieniajaca sie rzeczywistosc obawiam sie ze wizja autorow "Seksmisji" i kilku autorow SF zisci sie juz w okolicach nastepnego stulecia. Mozemy okazac sie niepotrzebni a juz napewno nasza rola w spoleczenstwie diametralnie sie zmieni.
Zmieni się i to bardzo. Historia zatacza koło i jeśli nic się w międzyczasie się nie wydarzy to wrócimy do kultu fallusa z tym, że kierunek będzie ten sam a zmieni się jedynie biegun. Powstanie kult vaginy i nasza męska pozycja ulegnie diametralnie zmianie - jak trutnie w pszczelim ulu będziemy stadem zapierdalać dla jednej królowej.