Jumpsuits pisze:To ja tak w skrócie był byś tak zapracowany itp nie siedział byś i wypracowania nie pisał tutaj
bo byś na to czasu nie miał poprostu , a co do projektu jak to nazwałeś jaka chcesz opinie czegoś czego nie będzie....
Wygląda na to, że wiesz lepiej o de mnie, czy projekt będzie czy nie, ale dziwne ... Z tego co pamiętam to kancelaria zajmuje
się aktualnie analizą prawną po kątem legalności i zakładania firmy w Polsce. W przyszłym tygodniu mam dostać raport co i jak.
Następnym krokiem jest wdrożenie procedur rejestracyjnych spółki, tak aby nie było problemu z wypłatami, a tym bardziej weryfikacją pod kątem pochodzenia środków.
Nie chce być tutaj nie miły, ale chyba nie wiesz jak funkcjonuje. Wystarczy spojrzeć na godzinę napisania postu dzisiaj.
Jeszcze do niedawna 10-15h dziennie 7dni w tygodniu, oprócz niedzieli która tych godzin liczy z 8h.
Aktualnie zajmuję się nadzorem i pilnowaniem pracowników, jeśli nie są narzucone zbyt duże ilości zamówień. Pół dnia pracuje, a pół robię projekt.
Jeśli tych zamówień jest dużo więcej to robię na równi z nimi i tak to wygląda. Już to ile czasu poświęcam pracy było napisane na tamtej stronie ;d.
To nie jest zależne o de mnie tylko od telefonów klientów. Jeden telefon może dorzucić dodatkowe 3h w najmniej odpowiednim momencie.
Jakby kogoś interesowało co robię, to w skrócie ciężka praca fizyczna od bodajże 7lat w firmie. W szczegóły nie widzę sensu wchodzić.
Praca ma dobre pieniądze, ale mimo tak młodego wieku - zaczynają się robić w pewnym momencie przeciążenia i organizm mówi dość.
Jakiś czas temu wylądowałem na 2mc na powiedzmy, że L4 bo dopadły mnie problemy z napięciem mięśni czy coś takiego i nie mogłem dosłownie nic zrobić.
Mięśnie się napinają i rozkurczają jakoś tak to chyba można było tłumaczyć. Właśnie u mnie się tylko napinały co powodowało ból i zażywanie mocnych przeciwbólowych przez te 2mc ponad.
Nie ukrywam, że pojawiła się w raz z kamerkami okazja, żeby przyczynić się do czegoś dobrego - tworząc coś stabilnego i dać nadającym możliwość nadawania w komfortowych warunkach, a
zarazem opcja wyjściowa B dla mnie, żeby jakiś tam pieniądz z tego mieć - żeby odpocząć, albo odciąć się od pracy i skupić się tylko stricte na rozwoju branży kamerkowej.
Po tym projekcie mam przygotowane kolejne plany na następne podprojekty, dzięki którym marka zdobędzie jeszcze większą rozpoznawalność, a wam powiększy zarobki.
Może komuś jakimś cudem uda się mieć ze mną dłuższy kontakt, niż ten obecny tu - odpowiadając na posty i zobaczy, czy jestem faktycznie taki jak piszecie, bo coś mi się nie wydaje .
Ten projekt to nie jest zabawka. Angażuje w to inwestorów, profesjonalistów w swojej branży np. programistów,grafików,fotografów i inne tego typu osoby.
Spróbuj przestać Pani Jumpsuits, być złośliwą osobą w stosunku do mnie, to będziemy mogli normalnie rozmawiać.
Jak na razie Pani nastawienie nie jest zbyt ciekawe i nie uważam, żeby Pani posty coś wnosiły do tego tematu poza przejawianiem negatywnych emocji.
Wiem do czego dążę i będę to robić dalej, dopóki nie zostanie to wszystko zrealizowane na 200%, a takie mam teraz zadanie, żeby w końcu coś zmienić.
Wy możecie tam patrzeć na to różnie, ale czuje się odpowiedzialny za osoby, które mnie wspierają w tym co robię i oczekują efektów mojej kilku miesięcznej pracy.
To nie jest takie proste, żeby wszystko dopilnować, żeby szło tak jak to było zaplanowane, bo nie raz pojawią się problemy, przez które trzeba przejść, a łatwo nie jest.
W jakimś stopniu pewnie możecie sobie wyobrazić ile kwestii trzeba uwzględnić przy takim projekcie i w jak wielu aspektach trzeba poczynić kroki, żeby taka firma mogła funkcjonować.
Userka pisze:kotquee pisze:Wzruszającej to bym raczej nie nazwał, bo takie rzeczy to się widuje głównie w filmach, ale jak się okazuje, tacy ludzie też funkcjonują w codziennym życiu .
Mówisz, że moje słowa nie są poparte żadnymi dowodami, czyli twierdzisz, że przedstawienie całej sprawy od A do Z ze screenami/filmami w kolejności jedno po drugim to nie dowód ?
To są dużo bardziej konkretne dowody niż pisanie na temat kolejności zdarzeń, którą ktoś sobie wyczytał czy usłyszał od osoby trzeciej i za wszelką cenę próbuje wmówić, że tak było.
Tylko właśnie problem w tym, że na poparcie waszych słów nie ma dowodów, które zawierałyby chociaż jeden logiczny ciąg zdarzeń. Skakanie z jednego screena na drugi to nie jest logiczny ciąg.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale ja byłem zawsze z tych osób, które ciężko wkurzyć i do bólu byłem ugodliwy w różnych kwestiach. Zawsze szukałem wyjścia z sytuacji i unikałem konfliktów.
Tak było do momentu, kiedy okazało się że ktoś nie potrafi docenić tego jakie wsparcie dostaje tak po prostu. Zamiast się z tego cieszyć, to na każdym kroku szuka jakiegoś powodu do kłótni.
Nie da się funkcjonować w takiej relacji, jeśli ktoś widzi ciągle problemy i nawet jeśli ewentualnie zrobisz coś nie po jej myśli to patrzy tylko na ten 1% rzeczy, które były inne.
Całe 99% nagle przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Miałem nadzieje, że ta osoba się zmieni i w końcu zauważy co w tym momencie robi ale na marne.
Smutne jest to, że ludzie z którymi ma/miała praktycznie zerowy kontakt, mają większe pole do negocjacji niż ten, który po nocach siedział i poświęcał swój czas na problemy tej osoby.
Było fajnie na początku, bo zależność była obustronna, ale później im dłużej ta relacja trwała tym bardziej traciłem kontrolę nad normalnością względem tej osoby.
Wiele rzeczy widziałem i doświadczyłem , ale takie k*restwa jakie ona przejawiała, kiedy wypomniało jej się błąd - to nie widziałem nigdy takiej agresji wobec tej drugiej osoby.
Moją linią nie był atak tylko obrona. Przyszedł czas, że przestałem brać pod uwagę wartość tej osoby jaką dla mnie miała i role te się odwróciły.
Skończyło się szukanie nadziei i próba rozumienia postępowania tej osoby, na wszelkie możliwe opcje.
Cały ten czas jaki temu poświęciłem, można było w tamtym momencie wyrzucić do kosza.
Trafiła akurat na mnie, a ja takim ludziom jak ona po prostu nie odpuszczę, takiego traktowania ludzi.
Skoro jest egoistką, to niech sobie będzie, ale nie szanowanie drugiej osoby i przejawianie agresji, bo coś jej się nie podoba nagle...
Żałuję, że wcześniej nie doszło do tej sytuacji, to mniej bym czasu poświęcił i może nie skończył z depresją oraz atakami podepresyjnymi.
W końcu dopadły ją konsekwencje takiego zachowania i niszczenia psychiki osobom, dla których miała znaczenie (i mówię tu jeszcze o kimś).
Dla was to może być temat to żartowania sobie czy czegokolwiek tam innego, ale mnie to nigdy śmieszyć nie będzie, bo prawie było po mnie .
Tyle mam do powiedzenia w tym temacie i skończyło się angażowanie siebie w takim stopniu, skoro finalnie i tak ktoś Ci powie, że Twoje wsparcie już nie ma znaczenia.
Może za którymś razem takich wypowiedzi, ktoś w końcu pomyśli, że dla takiej osoby jak ja, w tamtym momencie nie było innej opcji obrony, która by coś mogła zdziałać.
Byłem w pełni świadomy, że znajdą się przeciwnicy tego co zrobiłem, ale są też i takie osoby, które rozumieją przez co musiałem przejść przez nią.
Myślałem, że nie ma osoby, która jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi, ale jak się okazało wystarczy jedna osoba o dużej wartości, żeby zryć Ci psychikę do zera.
Teraz do już dla mnie przeszłość i jedyne co zostanie to bolesne wspomnienia i ciągłe pytania w głowie: dlaczego? Na, które i tak nie uzyskam odpowiedzi, bo najpierw trzeba umieć rozmawiać.
Mówcie sobie co tam chcecie na mój temat, jednak uważam, że postawienie się tej osobie było konieczne, żeby w końcu zablokować się, przed przyjmowaniem wszystkiego na siebie, za każdym razem.
kotquee, wspominałeś kiedyś, że cierpiałeś na dłuższy epizod depresyjny. Skorzystałeś wtedy ze wsparcia psychologicznego? Tak całościowo - mam tu na myśli rok, dwa lata kompleksowej terapii z ustalonymi celami, planem działań terapeutycznych i spisanym kontraktem.
Zgadza się. Podczas intensywnych zmian z dnia na dzień i emocji, które temu towarzyszyły - zacząłem wchodzić w stan depresyjny.
Kiedy już uznałem, że już sam sobie z tym nie poradzę, to znalazłem po prostu psychiatrę i zapisałem się na wizytę.
Pierwsza wizyta była fizycznie, gdzie była 30min rozmowa na temat tego co i jak. Następnie przypisał mi leki antydepresyjne na dawce równej minimum.
Kolejne wizyty były online i w pewnym momencie doszedłem do tej maksymalnej dawki. Przez jakieś 2-3mc leżałem praktycznie i nie byłem świadomy tego co się dzieje wokół.
Później jakoś tam zacząłem chodzić na dłużej do pracy, ale mój stan świadomości był dalej równy 0, na co zwrócili też uwagę pracownicy czy pobliska mi rodzina.
W czasie tego okresu towarzyszyły mi różne dolegliwości, które jeszcze bardziej utrudniały odnalezienie się w społeczeństwie w tamtym czasie.
Zanim środki psychotyczne zaczęły działać, to musiało minąć 2tygodnie, aby organizm zaczął na nie reagować - chociaż przystosowanie go do nich też jakieś tam zmiany robiło.
Wyglądało to po prostu tak, że dostawałem tych leków na jakieś 3mc i później były wizyty online (rozmowa, decyzja o dawce, kontynuacja leczenia tak/nie).
Po jakichś 8 miesiącach dało się odczuć, że stan psychiczny się ustabilizował i można te leki odstawić. Schodzenie z nich miało być stopniowe z dawki 20mg do 0mg.
Miało to trwać 2tygodnie, ale finalnie rozłożyłem to na jeden miesiąc, żeby to wszystko na spokojnie rozłożyć. Jeszcze do niedawna rozmowa na ten temat, by była dla mnie dawką emocjonalną.
Teraz kiedy to jest już przeszłość, to rozmowa o tym, nie wywołuje żadnych efektów, no może smutek i przywołuje bolesne wspomnienia, ale żadnych efektów ubocznych.
Były jeszcze dwie rzeczy, do których prawie doszło, ale ktoś kto nigdy nie przeżył czegoś takiego i tak nie zrozumie, ile walki musiałem stoczyć sam ze swoją głową, aby ją odbudować i wzmocnić na nowo.
Tamta osoba straciła dla mnie jakąkolwiek wartość, za to co mi zrobiła i to, że mnie wpier*oliła w ciężką depresję na 8mc, mimo że sam ją wyciągałem z takich "ciężkich" epizodów, to teraz mi się odwdzięczyła za ten poświęcony czas.
Teraz ten temat jest rozgrzebywany głównie przez was, a to że ja tego nie zapomnę i odpowiadam w dłuższych postach, na te rzeczy to już inna kwestia.
Zostawcie już ten temat w spokoju, bo możecie go w kółko i kółko powtarzać - tylko po co? Dla mnie epizod się zakończył, chociaż tak nie do końca.
Jeśli chodzi o kwestię z tą osobą to tak, ale mimo iż wyszedłem z depresji, to po jakimś tam czasie zacząłem doznawać "ataków depresyjnych".
Nie mam wpływu na to kiedy to się dzieje i z jaką siłą, ale z tym się trzeba pogodzić, bo chcąc nie chcąc to jest jakieś uszkodzenie w mózgu, do którego doszło.
Są dni normalne i takie, gdzie mogę się obudzić z adrenaliną jak po jakimś horrorze, tak jakby ktoś mi wstrzyknął po prostu adrenalinę.
Teraz od czasu do czasu mam problemy z ciśnieniem i raz mam za wysokie, a raz za niskie.
Pomagają na to tabletki, ale problem występuje, a nigdy nie miałem czegoś takiego.
Ta presja, która na mnie ciąży pod względem realizacji projektu, też to są nerwy i trzeba pilnować, żeby głowa nie siadła na którymś etapie realizacji.
Najgorzej jak sobie coś planujesz, a finalnie się okazuje, że coś do tej daty np. nie może zostać zrealizowane nie z Twojej winy i musisz przekładać termin przez kogoś.
Staram się najlepiej jak mogę, żeby to wyszło najbardziej profesjonalnie jak tylko się da zrobić, czy pod względem technologii wdrożonej w projekt, czy samej firmy.
Niestety, ale jestem tylko człowiekiem jak wy i tak po prostu się dzieje, kiedy ma się dużo rzeczy na głowie, a wy jeszcze dokładacie oliwy do ognia.
Nie zamierzam tu nikogo atakować i obrażać, czy cokolwiek innego bo ja nie z tych osób, ale chamskie posty w moją stronę i złośliwość, będzie skutkowała brakiem poszanowania was.
Osobiście nie lubię udowadniać ludziom, że chamstwo nie popłaca. Jednak jak już dało się zauważyć, jestem z tych osób co nie odpuszcza, więc po prostu nie warto mnie atakować tylko być normalnym.